Wykucie ozdobnego świecznika może trwać cały dzień. Wypalenie ponad tysiąca glinianych naczyń trwa tydzień. Aby dowiedzieć się jak powstaje dzban, wystarczy porozmawiać z garncarzem. Ale żeby zobaczyć jak powstaje, trzeba mieć dużo czasu i cierpliwości. Rękodzielnicy z Czarnej Wsi Kościelnej chętnie opowiadają o swojej pracy. Warto ich posłuchać.
Czarna Wieś Kościelna została założona w XVIII w. Przed 1799 r. przybył tutaj pierwszy garncarz Antoni Piechowski. W XIX w. większość mieszkańców prowadziła warsztaty garncarskie produkując głównie dachówkę. Garncarze z Czarnej Wsi wyrabiali także naczynia codziennego użytku m.in. „dwojaki” do noszenia potraw w pole, “ładyszki” do przechowywania mleka, “makotry” do tarcia maku, “buńki” do przechowywania płynów, “szabasówki” do gotowania potraw i “gary” do kiszenia ogórków. Wraz z upływem czasu nastąpił upadek tradycji garncarskich, które podtrzymują istniejące do dziś warsztaty produkujące ceramikę siwą i czerwoną. Na ulicy Sosnowej 19 znajduje się pracownia Jana Kudrewicza. Inny warsztat, należący do braci Piechowskich, istnieje na Pięknej 27. Tradycję rękodzieła ludowego podtrzymuje Mieczysław Hulewicz, który w kuźni przy ul. Sosnowej zajmuje się kowalstwem artystycznym. W centrum wsi znajduje się neogotycki kościół p.w. Matki Boskiej Anielskiej wybudowany w latach 1912-20 r.
Zagubiona w Puszczy Knyszyńskiej Czarna Wieś Kościelna jest doskonale znana miłośnikom rękodzieła ludowego. Jest jedną z miejscowości na tak zwanym Szlaku Rękodzieła. Często trafiają tu zagraniczni turyści. I trzeba ich za to podziwiać, biorąc pod uwagę marne oznakowanie szlaku. Czasem przyjeżdżają tu autokary z biur podróży.
Od razu na skraju wsi, pod lasem, stoi kuźnia Mieczysława Hulewicza. Kowalstwo w jego rodzinie przechodziło z ojca na syna od kilku pokoleń. Wcześniej było to kowalstwo czysto użytkowe, jak podkuwanie koni czy kucie narzędzi rolniczych. Teraz przed kuźnią stoją świeczniki, piękne kute róże, a nawet rzeźby.
Podtrzymujemy tradycję. A może nie potrafimy robić nic innego – żartuje Hulewicz. Kiedyś można było nieźle zarobić na kutych ogrodzeniach. Teraz według Hulewicza są specjalne maszyny, które produkują ogrodzenia do złudzenia przypominające te dawne, kute. Są inne sposoby przekuwania rzemiosła w zysk. Trzeba tylko trafić w modę. Tak jest z kutymi różami, które sprzedają się nieźle. Jednak wielu turystów przyjedzie, pogada i pojedzie. Nic nie kupią, choć oczywiście lubią podpatrywać kowala przy pracy.
Równie gorąco jak w kuźni jest w warsztacie garncarskim. U Jana Kudrewicza gliniane naczynia suszą się najpierw przez kilka dni wokół pieca. On sam w tym czasie na kole garncarskim szykuje kolejne dzbany. I choć jest to najbardziej znany obrazek kojarzący się z garncarstwem, nie jest to ani początek ani koniec żmudnego procesu tworzenia.
Najpierw trzeba wykopać na polu glinę i przewieźć ją do warsztatu. Potem trzeba ją rozrobić, ulepić naczynia i suszyć przez kilka dni. Potem trzeba wstawić naczynia do pieca, rozpalić go do temperatury tysiąca stopni i zostawić na tydzień. Dopiero jak piec wystygnie można wyjmować naczynia, trzeba sprawdzić czy nie ma braków odrzucić to, co się nie udało.
U nas jest tradycja wyrabiania siwaków. Wypalanie wygląda podobnie jak w przypadku jasnych naczyń, ale dodajemy żywiczne, smolne drzewo. Dodatkowo dym kieruje się do środka i on właśnie sprawia, że naczynia są okopcone. Niektórzy myślą, że to jest malowane albo grafitowane. Tymczasem to jest wynik długotrwałego wypalania. Nie dwa, trzy dni, jak w przypadku jasnych naczyń, ale tydzień. Przecież piec rozgrzany do tysiąca stopni też musi ostygnąć – opowiada Jan Kudrewicz.
Siwaki mają piękny stalowy kolor. Łatwo je rozpoznać, gdyż nieco brudzą. Cieszą się jednak ogromnym wzięciem i są znakiem firmowym Czarnej Wsi Kościelnej. Ze zbytem naczyń nie ma problemu. Przyjeżdża po nie i Cepelia, i inni odbiorcy z całej Polski. Kudrewicz szacuje, że jego warsztat opuszcza miesięcznie około dwóch i pół tysiąca naczyń.
Czarna Wieś Kościelna jest tylko jednym z punktów Szlaku Rękodzieła Ludowego. Warto go przemierzyć w całości. Bywa, że rowerzyści skarżą się na stan dróg a kierowcy na jego oznakowanie. To jednak nie powinno zrażać prawdziwego turysty. W końcu, aby natknąć się na skarb, trzeba włożyć w to trochę wysiłku….
Informacje praktyczne:
Czarna Wieś Kościelna leży około 20 kilometrów na północ od Białegostoku. Najprościej dojechać tam od strony Czarnej Białostockiej (trasa Białystok – Sokółka). We wsi jest kilka sklepów spożywczych.